Rozwijane Menu

23 marca 2014

Wiosno gdzie jesteś?

Wraz z nadejściem kalendarzowej wiosny na dworze zrobiło się cieplej, ptaki zaczęły śpiewać, a kwiaty kwitnąć. Dlatego stwierdziłyśmy że musimy jechać poszukać połaci krokusów w górach, a że z krokusami w Tatrach było różnie (piękna pogoda na przemian z 20 cm warstwą śniegu) dlatego wybrałyśmy się w okolice Leskowca.
Leskowiec jest to szczyt położony w Beskidzie Małym 922m n.p.m. gdzie znajduje się jeden z fajniejszych punktów widokowych na Tatry oraz Babią Górę. Na szczyt można wejść z różnych stron do dyspozycji mamy około 10 szlaków. Niektórymi miałyśmy już okazję wchodzić dlatego wybraliśmy szlak: zielony który swój początek miał w okolicach Sikorówki, a powrót szlakiem żółtym do Chobot.
Sęk w tym że chcieliśmy zrobić kółeczko, z najmniejszym użyciem asfaltu dlatego nasz samochód zostawiliśmy w okolicach straży pożarnej w Kozińcu, a stamtąd obraliśmy azymut na szlak zielony.
Jak tylko znaleźliśmy okazję to wbiliśmy się na nieoznakowaną drogę w las okazało się że wyszliśmy na szczyt Słuszyce, gdzie w stronę schroniska na Leskowcu wiódł nas zielony szlak.

W tym dniu było spokojnie, cicho choć wyglądało jakby zbierało się na ulewę (jaką zapowiadali w pogodynce), na szlaku spotkaliśmy 2-3 grupy osób. Jakoś nasza ekipa (ja, Sonia, Justyna i Bartek) nie spieszyła się zanadto dlatego mieliśmy czas na podziwianie widoków, przerwy na posiłek czy robienie zdjęć.
Na szczyt doszliśmy około godziny 12, niestety nie mogliśmy liczyć na piękne widoki ponieważ wszystko spowite było jedną wielką niekończącą się chmurą z której na domiar złego zaczynał padać deszcz. Nastąpiła dłuższa chwila dla foto maniaków, w czasie której ze względu na kiepskie warunki zarządziliśmy odwrót do schroniska.
Schronisko było w remoncie, ale nie przejęliśmy się tym ( tak jak i wielu turystów) chcąc kupić coś na ząb. Mieliśmy dużo szczęścia bo w czasie jak my jedliśmy spadł deszcz, który przestał padać w momencie jak wyszliśmy na szlak żółty.
Szlak żółty zaprowadził nas do skałek na górze Żar (nie mylić z Żarem w Międzybrodziu Żywieckim), które jak się okazało są pomnikiem przyrody. No ale jest też to skała, która była dosyć ciekawym kąskiem również dla wspinaczy.
Ściany okazały się być nawet dobrze obite (zastosowanie punktów stałych do wspinaczki) problem w tym że osoba, która to robiła nie korzystała z dostępnych na rynku atestowanych punktów asekuracyjnych tylko stworzyła je sobie sama. Dlatego też nie polecamy korzystania z tych punktów, gdyż może to grozić śmiercią lub kalectwem!!!
Wracając znaleźliśmy kupę suchych liści i poczuliśmy się jak dzieciaki w czasie jesieni. Musieliśmy to wykorzystać czego owocem jest parę zdjęć (Bartek miał naprawdę Powera w nogach ;)). Ale jak się okazało to nie był koniec atrakcji ponieważ znaleźliśmy traktor, który był przewrócony i idealnie w komponował się w szerokość drogi. Mówiliśmy oczywiście Bartkowi że nie powinien prowadzić jak wariat, ale jak widać to było silniejsze od niego.
Doszliśmy do auta koło godziny 16. Niestety nie znaleźliśmy żadnych krokusów, ale inne kwitnące kwiatki poobserwowaliśmy. Na koniec okazało się, że w czasie robienia zdjęć wypadła mi mapa... No nic jakieś straty muszą być – dobrze, że w sprzęcie, a nie w ludziach ;P
Ogólnie trasa była mało wymagająca.

Długość trasy: 16 km
Trasa: Koziniec - podejście pod szlak zielony - Suszyce (zielony) -> Schronisko Leskowiec (czerwony)-> Leskowiec (czerwony) -> Schronisko (żółty) -> Koziniec.
Czas przejścia: 9:30-16:00  z przerwami (około 1,5godziny)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz